Lidia Niedźwiedzka-Owsiak: Powiedziałam Jurkowi, że musimy się dogadać. Albo każde z nas z czegoś zrezygnuje, albo się pozabijamy.
To pani kierowałaby Orkiestrą, jeśli mąż nie zmieniłby zdania?
Lidia Niedźwiedzka-Owsiak: Ja i zarząd. Ale liczyłabym na pomoc Jurka. Gdyby powiedział: „Prowadź fundację sama”, usłyszałby ode mnie: „Nie”.
Dlaczego?
Siła jest w nas. W tym, że robimy to wspólnie.
Jego rezygnacja z kierowania fundacją po śmierci Pawła Adamowicza zamordowanego podczas finałowego koncertu WOŚP w Gdańsku była dla pani zaskoczeniem?
Nie, chociaż Jurek mnie nie uprzedził, co powie podczas konferencji. Emocje były tak silne, że zdecydowałam, że dowiem się ze wszystkimi. Zapewnił, że fundacja będzie dalej pracować, ale Polacy odebrali sprawę jednoznacznie: nie będzie Jurka, nie będzie fundacji.
Pani również?
Ten tydzień do pogrzebu prezydenta był bardzo trudny. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by namówić Jurka do powrotu.
Cały wywiad dostępny jest w tym miejscu.
Napisz komentarz